Forum www.klubmord.fora.pl Strona Główna www.klubmord.fora.pl
Forum Klubu Miłośników Powieści Milicyjnej MO-rd
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Cytaty

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.klubmord.fora.pl Strona Główna -> Książki polskie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
papison




Dołączył: 17 Lis 2008
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: MOdena

PostWysłany: Śro 18:19, 13 Sty 2010    Temat postu: Cytaty

Mamy dział [link widoczny dla zalogowanych] , ale od kilku miesięcy nie dodaliśmy nowych cytatów, których przecież nie brakuję Smile
Można wpisywać tutaj na forum lub jeżeli ktoś woli to na adres [link widoczny dla zalogowanych].


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Generał




Dołączył: 12 Mar 2012
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Podhale

PostWysłany: Śro 17:04, 02 Mar 2016    Temat postu:

Może wpisywalibyśmy tutaj co smakowitsze cytaty z powieści milicyjnych? Np.: złote myśli oficerów śledczych Cool.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Magdalena




Dołączył: 26 Mar 2013
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:08, 02 Mar 2016    Temat postu:

Dobry pomysł. Muszę kilka przejrzeć ... zwłaszcza Fidybus ma ciekawe przemyślenia Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Generał




Dołączył: 12 Mar 2012
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Podhale

PostWysłany: Sob 17:04, 05 Mar 2016    Temat postu:

MAJOR DOWNAR PRZECHODZI NA EMERYTURĘ (wyd. 1984)

Niezapomniane wrażenia wygłodzonego majora Downara z wycieczki do Włoch:

"Dotychczas "szwedzki stół" był dla Downara pustym, pozbawionym jakiejkolwiek treści dźwiękiem. Dopiero kiedy (...) znalazł się po drugiej stronie szklanych drzwi zorientował się co to znaczy. Dookoła ogromnej sali poustawiano długie stoły, uginające się pod najrozmaitszymi specjałami. wszelkiego rodzaju sałatki, z krabów, z ośmiornic, z ananasów, z bakłażanów, rozmaite gatunki ryb w pikantnych sosach, warzywa, oliwki, pomidory. Kucharze w białych kitlach kroili smakowite mięsiwa, ogromne plastry rozbefów, cielęcinę i pieczony drób. Samoobsługa. Każdy brał talerz albo nawet dwa talerze, sztućce i sam nakładał sobie potrawy. Przybysze z Polski byli tak oszołomieni tym zaopatrzeniem, że w pierwszej kolejności nie wiedzieli co brać."

Opinia majora o Henryku Sienkiewiczu:
"-Uwielbiam Sienkiewicza, chociaż obecnie są tacy, co uważają go za przestarzałego.
-Idioci - powiedział z przekonaniem Downar. - To genialny pisarz. (...)"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
stefan downar




Dołączył: 27 Sty 2014
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z archiwum

PostWysłany: Pon 7:55, 07 Mar 2016    Temat postu:

Super pomysł na te cytaty. Postaram się dorzucić cos od siebie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Generał




Dołączył: 12 Mar 2012
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Podhale

PostWysłany: Pon 15:42, 07 Mar 2016    Temat postu:

JELENIE JEDZĄ KLEJNOTY (wyd. 1978)

Seksbomba w stylu milicyjnym
"Dziewczyna była ładna (...). Fioletowa szopa włosów, fioletowy makijaż oczu, równie fioletowe paznokcie, usta pod grubą warstwą amarantowej szminki. (...) Obrazu dopełniała spódniczka ledwie zakrywająca pupę i przezroczysta bluzka, spod której prześwitywało gołe ciało."


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Generał dnia Wto 12:42, 08 Mar 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
stefan downar




Dołączył: 27 Sty 2014
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z archiwum

PostWysłany: Wto 8:16, 08 Mar 2016    Temat postu:

Dobre Very Happy

Teraz cytat ode mnie z powieści "Czarny mercedes".

"Szofer obrzucił go wrogim spojrzeniem.
-Chwileczkę. Nie pchaj się pan do wozu. Gdzie pan chcesz jechać?
-Na dworzec.
-Na dworzec nie jadę. Jadę na Służewiec.
Downar poczuł, że mu krew uderza do głowy.
-Jazda na dworzec! - krzyknął i wsiadł do samochodu.
-Na żaden dworzec nie jadę. A pan nie udawaj ważnego i wykidalaj z wozu pókim dobry.
Downar podsunął mu pod nos swoją legitymację.
-Ja was nauczę porządku!
W jednej chwili szofer zmiękł. - Panie władzo kochany po co te nerwy. Już się jedzie na dworzec. Główny czy Wschodni?"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Generał




Dołączył: 12 Mar 2012
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Podhale

PostWysłany: Wto 13:02, 08 Mar 2016    Temat postu:

Dzięki za cytat. Świetny. Taksówkarze w milicyjniakach nie cieszyli żadną estymą autorów. Kto wie, czy te sceny nie pochodziły z ich własnych doświadczeń? Dorzucam kolejny smakowity fragment.

SYLWESTER INSPEKTORA ROGOSZA (wyd. 1989)

Dintojra, czyli likwidacja kapusia
"(...) Otworzył drzwi kluczem. Przekręcił kontakt. Zamarł. Widok jak w filmach sensacyjnych, które pozwalano im czasami oglądać w więziennej świetlicy. Przy stole, rozparci na krzesłach, siedzieli trzej mężczyźni nie zdradzający żadnego zdenerwowania, jakby byli u siebie.
— Milicja! — Ogarnęła go panika. — Mają mnie. Czułem, że z tą Podkową źle się skończy.
— Serwus, Mietek! — powiedział młody brunecik i uśmiechnął się zachęcająco do gospodarza. Co to za ludzie? Nie zna ich; ale już wiedział, że nie są z aparatu ścigania. Brunecik, jakby odgadując jego wątpliwości, położył na stole wytrych i pęk kluczy.
— Nie musieliśmy się włamywać. Jeden z kluczy pasował jak ulał.
Prezentowali się właściwie nie najgorzej, grzeczni, schludnie ubrani. Brunecik był wręcz uprzejmy. Grubas, z wielką brodawką na prawym policzku, mrugał jakby porozumiewawczo, a mały, szczupły mężczyzna, który był z nich najstarszy, ziewał wyraźnie znudzony. Brunecik przerwał ciszę:
— Pozwolisz, że ci się przedstawię. Bronek Piekarski. Nic ci to nazwisko nie mówi?
Jestem bratem Cześka. Myślałeś, że o tobie zapomnę?
Grubas dodał:
— Bronek ma bardzo dobrą pamięć.
Starszy z mężczyzn beznamiętnym głosem powtórzył:
— Pamięć mam niezawodną. —Romanowski zdał sobie sprawę z tego, że znalazł się w poważnym niebezpieczeństwie. Jego tłumaczenia, wykręty w tym towarzystwie na nic się nie zdadzą. (...) Romanowski zaś wiedział, że nie ma czasu. Każda sekunda decyduje. Odwrócił się gwałtownie w stronę drzwi, już chwytał za klamkę.
— Zaczekaj, Mietek! Dokąd się tak śpieszysz? Chcesz opuścić gości? Nie odpowiesz nawet na nasze pytanie? Fe! Postaw coś na stole, pusto jakoś!
Odetchnął. Może nie jest tak źle, jeżeli chcą z nim wypić. Z kapusiem nie siada się do stołu. Może chcieli go tylko sprawdzić? Powiedział zgodnie z prawdą:
— Nie ma nic w domu. Bryndza. Nie wierzycie? — Otworzył kredens, wiało pustką.
Brunecik spojrzał na niego współczująco, wyjął z głębi marynarki butelkę bimbru. Stuknął w dno, korek wyskoczył, .pociągnął spory łyk. Pili kolejno. Romanowski odczekał, aż wszyscy zaspokoją pragnienie i sięgnął po butelkę.
— Hola! — powiedział mężczyzna, który się przedstawił jako Romek Piekarski. — Szkoda dla ciebie wódki. Nie zdążysz jej przetrawić. Chciałbym tylko, żebyś nam powiedział, po co to zrobiłeś? Mogłeś się przecież wycofać. Nikt nie namawiał cię do skoku. Przestań nawijać. Mów, jak było!
Grubas z brodawką, nie patrząc na gospodarza mieszkania, zwrócił się do brunecika:
— Nie Widzisz, że to zgrywus. Śmieje się z nas. Grojse rabin pochwalił go w sądzie. Zmuszono go do udziału w napadzie. Na sprawie nie sypał nikogo, bo bał się, że ktoś z sali skapuje. Ale rabin wiedział od milicji, kto był sztukatorem. Kryli go.
Starszy mężczyzna, niepozorny, powiedział do tego z brodawką:
— Może przesadzasz? Kto by sypał własnych kumpli? Nie chce mi się wierzyć, żeby to była taka świnia. Brunecik słuchał z uwagą opinii wspólników i jakby sam się zastanawiał, czy istnieje powód do urządzenia dintojry. Mężczyźni rozmawiali, nie zważając na obecność Romanowskiego. Nie wytrzymał, krzyknął:
— Co wy chcecie ode mnie? Nic złego nie zrobiłem. To ktoś inny. Wprowadzono was w błąd, przysięgam!
— Ligawiec! Nie odstawiaj świętoszka. Kto zakapował mojego brata?
— Ja? Coś ty! Przecież siedziałem pod celą. Żona z gachem mi uciekła. Sam jestem. Jak palec. Dajcie mi spokój!
— Ile dostałeś? Całe sześć miesięcy. Oni po osiem godów. A mój brat dziesięć, bo jeden kapuś, z którym niepotrzebnie rozmawiamy, powiedział, kto był przywódcą. Ma jeszcze dziewięć i pół goda do odsiedzenia. Żona, troje dzieci. Dlaczegoś to zrobił? Powiedz! Kto mu podrzucił broń?
Wstał z miejsca, zbliżył się do obwinionego, potrząsnął nim, wydawało się, że go pobije, ale zaraz się uspokoił. Romanowski zamarł. Jak się bronić? Wiedział dobrze, co to jest dintojra. W niejednej brał udział. Bronek ciągnął bezlitośnie:
— Myślałeś, że Czesiek o tobie zapomniał, że jesteś z górki? Mamy swoich ludzi w Ptakowie. Mógł cię tam załatwić. Po co? Żeby zarobić na chałupkę? Nie jest wariat i ma dobrego brata. A brat — porządnych kumpli. Sypnąłeś, sprzedałeś im mojego brata. Za dziesięć lat wyjdzie łachman, nie człowiek. Wiesz, co znaczy mieć broń skradzioną milicji? Nie wiesz? Jak ty to wykombinowałeś, żeby ją u niego znaleźli?
Trzasnął go w twarz. Drugi raz z taką siłą, że Romanowski zleciał z krzesła. Trząsł się jak galareta.
— Siadaj — rozkazał brunecik i wyjął z kieszeni cienką linę. Mężczyzna z brodawką zwrócił mu uwagę:
— Zostaw tę linę, może być na niej ślad. Sam przygotował dla siebie sznur. — Z szuflady, którą przed chwilą penetrował, wyciągnął kłębek. Ten właśnie, z którego Romanowski odciął część i po ucieczce z Podkowy wsadził do torby Mirka Porzyckiego. Wyjął z kieszeni składany nóż, który mógłby służyć do szlachtowania bydła, i uciął nim kawałek sznurka.
Resztę kłębka z gospodarską zapobiegliwością, bez pośpiechu, odłożył do szuflady. Brunecik wyciągnął rękę. Grubas powiedział spokojnym, obojętnym głosem, jakby znajdowali się na sali operacyjnej:
— Rękawice!
— Zawsze o wszystkim pamiętasz, stary — uśmiechnął się ciepło brunecik. Wyciągnął z teczki nylonowe rękawice i nakładał powoli na ręce, nie tracąc charakteryzującej go flegmy.
— Ludzie! — krzyknął rozpaczliwie Romanowski w stronę drzwi. — Ratun…Nie dokrzyczał do końca. Dwaj mężczyźni, grubas i ten trzeci, starszy i ironiczny, obezwładnili go. Brunecik podszedł od tyłu i zacisnął sznur na szyi. Kiedy Bronek Piekarski miał pewność, że jego ofiara nie żyje, rozluźnił węzeł. Romanowski osunął się bezwładnie na podłogę.
Grubas krzyknął:
— Człowieku! Zwariowałeś! Myślałem; że chcesz go nastraszyć. Wiesz, co ryzykujesz?
— Nie wasza sprawa — powiedział spokojnie brunecik. — Czesiek jest moim bratem.
Mężczyźni opuścili bez pośpiechu posprzątane mieszkanie, zostawiając otwarte drzwi…"


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Generał dnia Wto 13:04, 08 Mar 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Generał




Dołączył: 12 Mar 2012
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Podhale

PostWysłany: Czw 14:17, 10 Mar 2016    Temat postu:

Dzielmy się smakowitymi cytatami z powieści milicyjnych. Szkoda, by temat umarł.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Generał




Dołączył: 12 Mar 2012
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Podhale

PostWysłany: Pią 16:20, 11 Mar 2016    Temat postu:

Odświeżyłem sobie JELENIE JEDZĄ KLEJNOTY (wyd. 1978). Powieść ta została elegancko wykpiona przez S. Barańczaka w KSIĄŻKACH NAJGORSZYCH.

Lista smakowitych cytatów o majorze.

1. mjr Alfred Grot - milicyjny dyktator mody
"(...) W komendzie miejskiej, gdzie porucznik Stefan Rybacki pełnił od niedawna odpowiedzialną funkcję inspektora, czekał na niego major Alfred Grot. Przed wyjazdem do Klonowa porucznik zawiadomił o wypadku, zgodnie z przepisami, komendę wojewódzką, nie spodziewał się jednak, że tamci zareagują tak błyskawicznie i że przyślą zaraz jednego ze swoich asów, majora Grota. Rybacki zdążył już dość dobrze poznać majora i miał o nim wysokie mniemanie. Wyrobił je sobie podczas kilku akcji, w których brał udział pod komendą Grota, ale jednocześnie to wysokie mniemanie nie przeszkadzało mu żywić do starszego kolegi owego rodzaju uczuć, jakie potocznie nazywa się mieszanymi. Denerwowała go - a w tym zdenerwowaniu wyraźną rolę grały elementy męskiej zazdrości - permanentna i nieskazitelna elegancja majora, który zarówno w mundurze noszonym rzadko, jak i w ubraniu cywilnym noszonym najczęściej, wyglądał jak spod igły. Ubranie, koszula, krawat, buty, skarpety - wszystko było tak dobrane, że nic innego nie mogło być na ich miejscu i w innym zestawieniu. Tego porucznik nie mógł zrozumieć, a nie rozumiejąc - wybaczyć. Wiele razy próbował go w elegancji naśladować, wiele razy był przekonany, iż mu się to udało, ale jego przekonanie trwało tylko do momentu, dopóki nie spotkał majora. Wtedy znowu widział, że Grot jako arbiter elegantrium był niedościgniony, że wszelkie próby dorównania mu były śmieszne i nieodwołalnie skazane na niepowodzenie. Również pewne maniery Grota, jak na przykład zwyczaj skubania palcami górnej wargi, nie nastawiały porucznika przychylnie. Poza tym Rybacki uważał, że major działa w określonych sytuacjach zbyt arbitralnie i że za mało liczy się ze zdaniem swoich podkomendnych. Przy tych wszystkich zastrzeżeniach porucznik oddawał starszemu koledze wszelkie honory jako temu, któremu nie zdarzył się jeszcze niewypał."

"Porucznik Rybacki ogarnął spojrzeniem nienagannie ubranego i wyświeżonego, jak po urlopie na Wyspach Kanaryjskich, majora Grota. Pomyślał przy tym z jakąś masochistyczną zazdrością, że podziwiany zwierzchnik prawdopodobnie nie miał w życiu kłopotów sercowych, ponieważ i w tych sprawach na pewno należał do asów."

"Opanowanie Grota było równie absolutne, jak jego niesłużbowa elegancja, (…). Koszulka polo, zamszowa marynarka, flanelowe spodnie o barwie sosnowej kory i takiegoż koloru skórzane kamasze świadczyły o tym, że major Grot przyjechał tutaj raczej nie bezpośrednio z komendy."

2. mjr Alfred Grot patrzy bez żenady
"Rybacki odebrał broń od zwierzchnika, po czym wyszedł razem z Polańskim, Kiedy wkrótce powrócił, Grot stał znowu przy otwartym oknie patrząc w migotliwe gwiazdy. Myślał o czymś intensywnie, na jego twarzy malowało się skupienie i napięcie."

"Myśliwi, wezwani po raz wtóry, nie wykazywali specjalnego zaniepokojenia, byli jedynie nieco zdziwieni, co zresztą jest zrozumiałe. Grot obserwował ich bez żenady, jak człowiek, który powziął określoną decyzję."

"Grot spąsowiał z powodu mimowolnego „tyknięcia” poważnego, bądź co bądź, człowieka."

"Grot (…) wybuchnął śmiechem, od którego zatrząsł się samochód."

3. mjr Alfred Grot - rajdowiec
"Wyjechali za miasto. Reflektory rozcinały ciemność nocy, z której wybiegał nie kończący się, kręty korytarz drogi. Licznik wskazywał setkę, ale Grot nawet na zakrętach niewiele zmniejszał szybkość. Prowadził pewnie, spokojnie, bez przesadnej ostrożności, lecz i bez niepotrzebnej brawury. Porucznik zauważył ze zdziwieniem, że samochód także można prowadzić z wdziękiem, jeśli ten wdzięk posiada się na co dzień. (...) Kilkanaście kilometrów za miastem skręcili z szosy na leśną dróżkę, gdzie gęsto rosnące wrzosy i karłowate sosenki z samosiewu szorowały z chrzęstem o podwozie i boki samochodu. Grot odpowiednio zmniejszył szybkość, ale prowadził wóz równie pewnie jak na asfalcie, bez wahania wybierał na rozstajach właściwy kierunek. Nie ulegało wątpliwości, że zna las doskonale, i porucznik, który należał do miejskich łyków, miał jeszcze jeden powód, żeby podziwiać starszego kolegę."

4. Zielonkawe oczy majora
"Grot ujął palcami wargę i przytrzymał ją tak dłuższą chwilę, co w połączeniu z kocimi oczami wpatrzonymi w Rybackiego, nadało jego twarzy wyjątkowo ironiczny wyraz."

"Grot miał twarz bez wyrazu, tylko jego zielonkawe oczy, których nie spuszczał z Sosnowskiej, świeciły leciutkim, jakby litościwym blaskiem."

"Grot odetchnął głębiej, jego zielone oczy patrzyły z niewinną otwartością. Kiedy się jednak odezwał, głos podniósł mu się o ćwierć tonu."

"Grot stał przy rogu biurka, opierając się o nie oburącz i patrząc z góry na granatowe włosy pani nadleśniczyny. Jego twarz miała wyraz zamyślenia i,(...), jakiejś zupełnie do tej twarzy niepodobnej, melancholijnej litości."

Moje ulubione zdanie:
"Grot poważnie położył rękę na ramieniu traktorzysty." (czy można komuś położyć rękę niepoważnie? - dopisek G.)

5. mjr Alfred Grot palił tylko "Giewonty"

"Zabronić Grotowi palenia, to od razu zrobić sobie z niego wroga."

"Grot dyplomatycznie milczał. Wyciągnął z kieszeni paczkę giewontów i energicznie uderzył nią o karoserię milicyjnej warszawy."

"Grot odchylił głowę do tyłu i wypuścił w górę kilka idealnych kółek dymu."

"Grot z przesadną skrupulatnością zgasił w popielniczce giewonta."

"Pięć przed ósmą Grot ustawił wóz na parkingu komendy wojewódzkiej. Chwilę siedział oparty o kierownicę, głęboko nad czymś dumając. Potem westchnął, zgasił papierosa i udał się do budynku, gdzie miał spotkanie z pułkownikiem Jankowskim." (to opierał głowę o kierownicę czy palił tego giewonta? - dopisek G.)

"Grot zaciągnął się resztką papierosa, aż ogień sparzył mu palce. Wrzucił peta do popielniczki, zatrzasnął ją nieco za głośno."

"Grot podziękował za kawę, którą chciał go poczęstować Rybacki. Zamiast kawy zapalił giewonta (...)."

"Grot sięgnął po niezastąpionego giewonta."

"Myśliwi wynosili jeszcze swoje klamoty do samochodu, kiedy Grot z Rybackim wsiedli do służbowej wołgi i opuścili nadleśnictwo. Do miasta dojechali w milczeniu, tylko major ćmił jednego papierosa po drugim."

"Grot bez pośpiechu wyciągnął giewonta i wsadziwszy nos w przygasłe już ognisko, głośnymi pyknięciami przypalał papierosa od żaru."

Złota myśl majora Grota: "Bo we wszystko trzeba wątpić, panowie. Albo raczej prawie we wszystko - poprawił się. - Maleńka doza sceptycyzmu jest witaminą myśli - zakończył trochę zaskakującą metaforą."

Autor JELENI... niemal na klęczkach opisuje swojego bohatera. Po wypisaniu cytatów naszła mnie taka myśl: jak dobrze, że są powieści R. Ćwirleja, gdzie pułkownicy to żadni geniusze lecz starzy ramole, świetni nie w prowadzeniu śledztw ale w gnojeniu swoich przeciwników tj. kolegów po fachu posiadających zbyt duże ambicje, przeszkadzający w dochodzeniach i mistrzowsko zamiatający pod dywan przestępstwa swoich protegowanych i znajomych. Gdzie oficerowie na niczym się nie znają a jak się znają, to są skutecznie blokowani przez „wyższe czynniki”. Taki obraz milicji bardziej do mnie przemawia i stanowi coś na kształt odtrutki na promilicyjne grafomaństwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
stefan downar




Dołączył: 27 Sty 2014
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z archiwum

PostWysłany: Pią 20:00, 11 Mar 2016    Temat postu:

Fajne te cytaty. Upisałeś się nieźle Very Happy Też niedługo coś dodam, bo przeglądam te co już przeczytałem to jak coś wyłapię fajnego to dorzucę. Z tym dyktatorem mody to Ci się udało Very Happy. Co to jest kolor sosnowy?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Generał




Dołączył: 12 Mar 2012
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Podhale

PostWysłany: Sob 8:48, 12 Mar 2016    Temat postu:

Opis stroju majora powala Very Happy. Nie wiem, czy autor sam w taki zestaw się ubierał, czy uważał to za coś super modnego w tamtym czasie. Sosna jest jasna wewnątrz a może tu chodziło o kolor kory?

Na potrzeby szkiców odświeżam część milicyjniaków i akurat przy JELENIACH ... zauważyłem coś na co nie wracałem do tej pory uwagi: major Grot i pułkownik Jankowski prowadzą osobne śledztwa. Pewne światło na to rzuca rozmowa obu oficerów podczas której pułkownik znudzonym tonem wyjaśniał podwładnemu błędy w prowadzeniu dochodzenia. Scena ta sugeruje, że pułkownik jeszcze przed zakończeniem śledztwa znał jego finał i sprawców. Czekał natomiast aż major wpadnie na ten sam trop co on. Taki zabieg wydaje się być kuriozalny. Z ciekawości sprawdzam teraz jak to się ma w innych powieściach milicyjnych z pułkownikami omnibusami.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Generał dnia Sob 8:49, 12 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rubikon18




Dołączył: 23 Lut 2014
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 1:33, 13 Kwi 2016    Temat postu:

Z „Klubu Włóczykijów” Edmunda Niziurskiego – obrazek z pracy milicjanta, czujnego stróża ładu i porządku:

„Milicjant na rogu nadstawił służbowe ucho, gdyż zdawało mu się, że z wnętrza wozu dobywają się rozpaczliwe jęki. Już chciał zatrzymać podejrzany pojazd, ale zrezygnował, bo właśnie na drugim chodniku zauważył trzy bekliwe kozy i doszedł do wniosku, że to co słyszał, było beczeniem kóz, a nie ludzkimi jękami.”


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Magdalena




Dołączył: 26 Mar 2013
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:26, 14 Kwi 2016    Temat postu:

Dobre Very Happy Ja z rozbawieniem czytałam kwestie wygłaszane przez Karbolka i Fidybusa z powieści Bożkowskiego. Bardzo się różnili, ale razem osiągali w pracy niezłe rezultaty. Ich rozmowy ... bezcenne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rubikon18




Dołączył: 23 Lut 2014
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:25, 21 Mar 2017    Temat postu:

Z twórczości południowych sąsiadów, fragment powieści „Czerwony Kapitan” słowackiego pisarza Dominika Dana - zabawnie obrazujący zderzenie realiów i metod pracy detektywa z wydziału zabójstw oraz krawężnika z drogówki:
„[Krauz] Dodał gazu i przeleciał dwa skrzyżowania, gdzie powinien dać pierwszeństwo pojazdom z prawej. Wjechał na postój taksówek, przejechał przez całą jego długość i znalazł się na chodniku. Kilka osób odskoczyło, ktoś uderzył w maskę zaciśniętą pięścią, dwaj inni złapali się za głowy, a milicjant z drogówki przy kiosku chciał zagwizdać, ale nie mógł znaleźć gwizdka, a na palcach nie mógł, bo usta miał pełne frytek.”

Przy okazji, „Czerwony Kapitan” to przez sporą część rasowy kryminał z wymiętymi detektywami z wydziału zabójstw, a smaczku dodaje fakt, że jego akcja dzieje się w okresie przejściowym na początku lat 90. (mamy tu policjantów z wydziału zabójstw, dokooptowanych do nich zweryfikowanych esztebeków oraz tych, którzy pozostali w ukryciu, wierni poprzedniej organizacji); szkoda trochę więc, że autor porzuca te policyjne klimaty na rzecz fabuły pasującej raczej do książek innego Dana - Dana Browna.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rubikon18 dnia Wto 22:26, 21 Mar 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.klubmord.fora.pl Strona Główna -> Książki polskie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin