Forum www.klubmord.fora.pl Strona Główna www.klubmord.fora.pl
Forum Klubu Miłośników Powieści Milicyjnej MO-rd
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bicie podejrzanych w powieści milicyjnej
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.klubmord.fora.pl Strona Główna -> Książki polskie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
safi




Dołączył: 02 Maj 2011
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:59, 17 Maj 2011    Temat postu: Bicie podejrzanych w powieści milicyjnej

Zapytam, czy ktoś z Forumowiczów spotkał się z wątkiem bicia podejrzanych jako metodą wymuszania zeznań? W jednej spotkałem to powieści "Msza za mordercę" B. Ciecierskiej (ps. J. Bożkowski). Normalne, że milicja musiała zaprzeczać, że w ogóle stosuje takie metody, bo w powieściach na ogół to milicjanci byli dżentelmenami w mundurach i wymuszali zeznania prowadząc inteligentne rozmowy z podejrzanymi. Zresztą nie musieli odwoływać się do tegoż skoro "wszystko wiedzieli", co już wystarczało by w przestępcy wzbudzić "zwierzęcy strach".

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
safi




Dołączył: 02 Maj 2011
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:48, 18 Maj 2011    Temat postu:

Odnośny fragment znajduje się w "Msza za..." s. 194 - 197. Sierżant fidybus demonstruje na por. Karbolku, jak się bije podejrzanych na różne sposoby, tak by nie było śladów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Generał




Dołączył: 12 Mar 2012
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Podhale

PostWysłany: Pon 12:51, 12 Mar 2012    Temat postu:

Aż zajrzałem do tej książki z ciekawości na podane strony i faktycznie. To jeden chyba taki fragment w kryminałach PRL-u, gdzie mowa o biciu aresztantów. Ciekawe. Faktycznie, że jakoś nie zwróciłem na to uwagi podczas lektury kryminałków. W moich ulubionych Ewach czy Srebrnym Kluczu nie znalazłem takich kwiatków. Może coś między wierszami było przemycone tu i ówdzie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rubikon18




Dołączył: 23 Lut 2014
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 1:51, 23 Lut 2014    Temat postu:

Stary temat, ale odświeżę - w ramach przywitania się. W jednej z ewek, opowiadaniu Zygmunta Janeta "Dzień szósty", pojawia się przyciskanie przesłuchiwanego do biurka, a także dręczenie psychiczne i groźby bicia.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rubikon18 dnia Nie 1:52, 23 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Generał




Dołączył: 12 Mar 2012
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Podhale

PostWysłany: Pon 12:18, 24 Lut 2014    Temat postu:

DZIEŃ SZÓSTY, to już jedna z późnych EW i raczej mnie nie dziwi, że takowe sceny zostały puszczone przez cenzurę. Milicji obywatele mieli się bać i koniec kropka. Wspomniany wyżej kryminał MSZA ZA MORDERCĘ jest tego przykładem. Z drugiej strony we wcześniejszych powieściach milicyjnych nie mogły na ten temat pojawiać się żadne aluzje. Aczkolwiek w jeden z EW (teraz nie kojarzę tytułu) była scena, gdzie ujęty przestępca "udawał" pobicie sam bijąc się po twarzy w czasie nagrywanych zeznań. Można się domyślić, po co ta scena znalazła się w powieści. Milicja nie musi nikogo bić. Ma wybitnie inteligentnych oficerów, którzy prowadzą z podejrzanymi kunsztowne walki na słowa. Nie ma się co dziwić, że te długie dialogi są w niektórych powieściach szczególnie nużące. Podejrzani popełniają błędy w trakcie tych dysput, co pozwala ich złapać, zastraszyć i zmusić do przyznania się.

A gdyby tak powieści milicyjne napisać od nowa? Z dodatkiem tych - taktownie zapomnianych - metod śledczych? Sądzę, że nabrałyby cech niemal dokumentu z epoki Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rubikon18




Dołączył: 23 Lut 2014
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:50, 24 Lut 2014    Temat postu:

Generał napisał:
Ma wybitnie inteligentnych oficerów, którzy prowadzą z podejrzanymi kunsztowne walki na słowa.


W ewkach nierzadko też zdradzają oni oczytanie i znajomość mitów i symboli kultury, trafiają się wśród nich nawet - sądząc po obecności filozoficznej tradycji w ich myśleniu - absolwenci studiów humanistycznych. Słowem, są to kulturalni i taktowni, nie znający przekleństw ludzie, których każdy praworządny obywatel z uśmiechem i pełną wyrozumiałością dla ich pracy wpuszcza do swego domu, i to bez względu na porę, o jakiej się zjawiają. Smile


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Rubikon18 dnia Pon 21:00, 24 Lut 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Generał




Dołączył: 12 Mar 2012
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Podhale

PostWysłany: Wto 11:28, 25 Lut 2014    Temat postu:

Wykształcenie milicjantów to był prawdziwy dramat. W warunkach powojennych potrzebni byli wszyscy chętni, toteż karierę zrobiło obśmiewane później później hasło: NIE MATURA LECZ CHĘĆ SZCZERA ZROBI Z CIEBIE OFICERA. Powojenna bieda była jednym z czynników, popychających wielu ludzi z różnych środowisk do służby w MO i jej pokrewnych organizacjach. W końcu mundurowi byli oczkiem w głowie nowej władzy. Zaczęło się to zmieniać dopiero po Październiku '56. Od kandydatów do służby zaczęto stopniowo wymagać pełnego wykształcenia podstawowego i średniego. Czynni funkcjonariusze musieli uzupełniać wykształcenie. Komu to nie leżało, to lądował gdzieś na zapomnianej prowincji bez szans na awans albo odchodził ze służby. Wykształcenie średnie i wyższe stało się normą już po wymianie pokoleniowej w latach 70-tych. Nie da się jednak ukryć, że był swego rodzaju kompleks tej formacji. W powieściach milicyjnych przykrywano go mocno lukrowanymi opowieściami o imponującym wykształceniu mundurowych bohaterów. Niektórzy z nich mieli nawet doktoraty. Nie chciałbym generalizować, że wśród milicjantów były same patentowane bałwany, ale liczba tych naprawdę wykształconych była niewielka.

Z kulturą osobistą milicjantów bywało rozmaicie. Zdania na ten temat są podzielone. Wiadomo, powieści miały zadanie kształtować pewne WYOBRAŻENIE o milicjantach niekoniecznie zgodne z rzeczywistością. Przekleństw w powieściach milicjanci używają, ale nie podczas wielogodzinnych przesłuchań. W czasie tych ostatnich wspinają się na wyżyny swej imponującej inteligencji pokonując podejrzanego skuteczną rozgrywką na słowa. Faktycznie było całkiem inaczej o czym było wówczas wiadomo. Nic tak nie przyspiesza składania zeznań, jak solidne bicie. Było to zupełnie zgodne z maksymą Chorążego Pokoju, Ojca Narodów i Wielkiego Językoznawcy Józka Stalina o metodach śledczych: "Bić, bić i jeszcze raz bić". Z upływem lat metody bicia uległy udoskonaleniu. Kulturalni oficerowie zaczęli dbać o pozory w postaci "nie zostawiania śladów". A to ponoć przestępcy byli cynikami.

Warto zwrócić uwagę, że w niektórych kryminałach na podejrzanych czekają już gotowe protokoły zeznań do podpisu mimo iż, zainteresowany nie złożył jeszcze żadnych zeznań. W powieściach bardzo interesująco jest przedstawiony milicyjny "dołek"i zbawienny wpływ tego miejsca na jego przejściowych lokatorów. Szybko stają się gorliwi w opowiadaniu "jak to było naprawdę".

Wizyty milicjantów o północy, po północy, nad ranem... Od razu przypomina mi się kilka "Żbików", gdzie to sławny kapitan przesłuchiwał podejrzanych w szpitalach tuż po odzyskaniu przez nich przytomności (vide: ZŁOTY MAURITIUS, KRYSZTAŁOWE OKRUCHY) albo nawiedzał głęboką nocą (tetralogia ST. MARIE WYCHODZI W MORZE) starsze, samotne panie, które bez obaw wpuszczały go do mieszkań Very Happy

W PRL jeden z słynnych dowcipów politycznych głosił: "Dlaczego milicjanci chodzą parami? Bo jeden umie pisać a drugi czytać!"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rubikon18




Dołączył: 23 Lut 2014
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:35, 25 Lut 2014    Temat postu:

Generał napisał:
W powieściach bardzo interesująco jest przedstawiony milicyjny "dołek"i zbawienny wpływ tego miejsca na jego przejściowych lokatorów. Szybko stają się gorliwi w opowiadaniu "jak to było naprawdę".


Bardzo skrótowo i ogólnie, znaczy się. Niezachwiana wiara oficera prowadzącego śledztwo w wychowawcze działanie noclegu poza domem, po jednej lub dwóch nocach znajduje potwierdzenie w postaci zeznania złożonego w ciągu dnia. To, co pomiędzy, oddane jest zwykle za pomocą jednego zdania o braku snu aresztowanego wskutek strachu przed zasłużoną i nieuchronną karą.
Z drugiej strony zaś, świadkowie częstowani są papierosami, kawą czy cukierkami (w jednej z Ewek wzburzony przesłuchiwany dostaje nawet walerianę na uspokojenie - sanatorium normalnie Wink ) i przesłuchiwani w ramach miłej pogawędki na neutralnym gruncie własnych mieszkań, podwórek lub miejskich kawiarni.
Pan władza jawi się w ten sposób jako nieugięty wróg przestępców i dobrotliwy przyjaciel spokojnych, praworządnych obywateli.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rubikon18 dnia Wto 15:38, 25 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
stefan downar




Dołączył: 27 Sty 2014
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z archiwum

PostWysłany: Wto 19:07, 25 Lut 2014    Temat postu:

Cenzura jaka wtedy była nie puściłaby żadnego tekstu w którym byłaby pewnie choć wzmianka o prawdziwym przebiegu śledztwa. Propaganda miała ocieplać wizerunek milicjantów. Widać to w prawie każdym kryminale. Jestem pewien że czytający te kryminały w latach ich ukazania się mieli podobne odczucia. Sami wiedzieli jak było naprawdę. Zwróćcie uwagę na kryminał Henryka Gaworskiego "Jelenie jedzą klejnoty" (notabene książka ta trafiła do mnie bez dwóch kartek 99 - 100 i 101 - 102. Ktoś pewnie sobie zabrał na pamiątkę Wink). Major Grot, który prowadzi śledztwo w sprawie przemytników na przesłuchaniu Wykrota i jego córki nie udaje dobrotliwego, ale straszy, grozi, podnosi głos. Brakuje tylko szturchańców tu i tam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rubikon18




Dołączył: 23 Lut 2014
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:31, 25 Lut 2014    Temat postu:

stefan downar napisał:
Propaganda miała ocieplać wizerunek milicjantów.


Oczywiście, choć przyznam, że wiadomość o powstaniu całej serii kryminałów w takim celu, na propagandowe zamówienie, wywołała we mnie swego czasu spore zdziwienie. Ingerencje cenzury w coś już powstałego czy autocenzura w trakcie pisania to nic zaskakującego, ale w zaplanowany sposób stworzyć od zera całą serię książek to zupełnie co innego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Generał




Dołączył: 12 Mar 2012
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Podhale

PostWysłany: Śro 11:26, 26 Lut 2014    Temat postu:

Komiksy o kapitanie Żbiku od początku do końca były wyreżyserowaną propagandą Very Happy. Czy była ona skuteczna? Pewnie nie w takim stopniu w jakim zakładali jego kreatorzy, skoro projekt upadł - podobno z braku pieniędzy - i próba jego reaktywacji w 2006 i 2013 r. miała charakter jednostkowy.

Autorzy kryminałów bardzo rzadko wyłamywali się z narzuconej odgórnie konwencji. Warto zauważyć, że NIGDY milicjant nie był przestępcą. Owszem pojawiały się czasem podejrzenia jak np.: w kryminale J. Edigeya POMYSŁ ZA SIEDEM MILIONÓW. Już prędzej zdarzył się jakiś prawnik - przestępca (np.: PRZEŚWIETLONE ZDJĘCIE, czy PRZEKŁADANKA). Milicjant nigdy. Cenzorzy nie przepuściliby takiego tekstu, który umniejszałby pracowicie budowany etos nieskazitelnych stróżów prawa Very Happy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kierenski




Dołączył: 21 Paź 2008
Posty: 905
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Legnica lub Lwów

PostWysłany: Śro 12:26, 26 Lut 2014    Temat postu:

Ja pamiętam jak podejrzany wił się w męczarniach ... pod bezlitosnym wzrokiem Szczęsnego Wink oczywiście nieoceniona Kłodzińska ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Magdalena




Dołączył: 26 Mar 2013
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:30, 26 Lut 2014    Temat postu:

W jednej z powieści Tadeusza Kosteckiego, bodajże "Dziwna sprawa" prowadzący śledztwo Witold Korewa (dyplomowany lekarz) znajduje przy podejrzanym swoją fotografię. Jest zbulwersowany tym odkryciem, ponieważ ową fotkę (wszystkie odbitki) złożył w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Fotka była rozpoznawalna, gdyż garnitur w jakim się sfotografował, tuż po zrobieniu zdjęcia oddał do pralni, gdzie zginął, lub został zniszczony. Korewa doszedł do wniosku, że zdjęcie dostarczył przestępcy ktoś z Komendy. Padły tam słowa o wytępieniu robactwa we własnym domu. Nie wiem, jak dalej sprawa się potoczyła, ale problem został jednak poruszony i puszczony przez cenzurę. "Dziwna sprawa" była wydana w 1959 r.
Jeśli chodzi o wizerunek milicjantów, to przypominam sobie żarty krytyków, że prawie w każdym kryminale piją koniak (Fidybus był chlubnym? wyjątkiem Very Happy ) i przynoszą żonie kwiaty. Oczywiście, jeśli mają żonę, bo oddanie pracy bardzo utrudniało im prowadzenie spokojnego życia rodzinnego.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Magdalena dnia Śro 12:33, 26 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kierenski




Dołączył: 21 Paź 2008
Posty: 905
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Legnica lub Lwów

PostWysłany: Śro 12:36, 26 Lut 2014    Temat postu:

U Ćwirleja w "Mocnym uderzeniu" napewno jest ostry wpierdziul ale to już kryminał neo-milicyjny więc się chyba nie liczy bo już można było takie coś opisać, ale zgadzam, się czasem coś się przemknęło i cenzurze - szczególnie jak autor zrobił to sprytnie ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Magdalena




Dołączył: 26 Mar 2013
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:43, 26 Lut 2014    Temat postu:

Tadeusz Kostecki był prawnikiem z wykształcenia, więc pewnie sprytu mu nie brakowało. W każdym razie pisywał świetne kryminały, szpiegowskie, fajne westerny i niezłe książki historyczne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.klubmord.fora.pl Strona Główna -> Książki polskie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin